Ustawa antylichwiarska okiem ekspertów Infor

Jeremi Dobrowolski
Autor:
Jeremi Dobrowolski
data publikacji:
02/02/2022
Spis treści:
Primary Item (H2)

Portal Infor od niepamiętnych czasów pozwala zorientować się w zawiłościach aktów prawnych, uchwalanych przez kolejne rządy. Zasłużenie cieszy się renomą, wypracowaną na przestrzeni wielu lat. Z nieskrywanym zdziwieniem zapoznałem się z analizą, opublikowaną w związku z procedowaną aktualnie ustawą o przeciwdziałaniu lichwie. Trudno mieć większe zastrzeżenia do anonimowego autora artykułu, ale nie sposób pominąć milczeniem kwestii doboru ekspertów, których wypowiedzi zostały zacytowane w artykule. Zwłaszcza w sytuacji, gdy nazwisko jednego z nich pojawia się na liście ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego.

Warchoł przebije "prezent dla lichwiarzy od PO i PSL"?

Zanim rozłożymy na czynniki pierwsze tekst opublikowany przez Infor (przeczytasz go tutaj: Ustawa antylichwiarska ma zmniejszyć spiralę zadłużenia) przyjrzyjmy się medialnym i legislacyjnym poczynaniom patrona aktu prawnego, któremu poświęcony został artykuł.

Minister Warchoł jest bezsprzecznie znakomicie wykształconym, inteligentnym człowiekiem - zna biegle co najmniej dwa języki obce, może poszczycić się tytułem doktora habilitowanego. Niestety, ma mizerne pojęcie o mechanizmach rządzących polskim rynkiem pożyczkowym - co wynika wprost z lektury pilotowanego przez wiceministra projektu ustawy antylichwiarskiej.

[Więcej na ten temat: Nowa ustawa antylichwiarska - czy Polacy jej potrzebują?]

Minister Warchoł pozostaje głuchy nie tylko na krytyczne głosy sektora pożyczkowego, ale także na potrzeby artykułowane przez co najmniej 2 miliony Polaków, wykluczonych z sektora bankowego. O ile należy popierać zaostrzenie prawa wobec przejawów faktycznego wyzysku i realnej lichwy, o tyle rozciąganie definicji lichwy na legalnie działające podmioty jest działaniem społecznie szkodliwym i godzącym w fundamenty państwa prawa, za jakie chce uchodzić Polska.

Tweet Ministra Warchoła

Przytoczony powyżej tweet doskonale obrazuje krótkowzroczność i hipokryzję obozu rządzącego. Minister Warchoł zaczyna od uderzenia w poprzednią władzę, przedstawia racjonalne posunięcie poprzedników jako niemal zbrodnię, a na koniec - stawia się w roli szeryfa, który ukróci nadużycia.

Ustalmy jednak fakty. Wykreślenie limitu kosztów pożyczki w wysokości 5% z ustawy o kredycie konsumenckim było racjonalnym posunięciem. Utrzymanie go na takim poziomie de facto uniemożliwiłoby rozwój nowoczesnego rynku pożyczkowego i przyczyniłoby się do wykluczenia finansowego milionów Polaków. Co do wykreślenia kary za złamanie limitu - utrzymanie jej w mocy było bezzasadne w sytuacji, gdy takowy limit przestaje obowiązywać. Ponadto: ściganie wyzysku powinien regulować kodeks karny, a nie ustawa ustalająca warunki udzielania kredytów konsumenckich.

Skandaliczne słowa wiceministra Warchoła o "prezencie" dla lichwiarzy brzmią szczególnie żałośnie w zestawieniu z rzeczywistą roczną stopą oprocentowania w PKO BP, gdzie pożyczając 25 500 zł na 24 miesiące, klient godzi się na RRSO rzędu 27,53%. Zasadne wydaje się zatem pytanie, czy mówiąc o lichwiarzach, Warchoł ma także na myśli swoich kolegów po fachu, zasiadających w zarządach i radach nadzorczych polskich banków - z partyjnego nadania. W końcu - przez 6 lat rządów miłościwie nam panującej koalicji - "lichwiarze" cieszyli się "prezentem". Dlaczego? To już pytanie do Ministra Warchoła.

Ustawa w kształcie proponowanym przez dr hab. Warchoła de facto likwiduje swobodę działalności gospodarczej na rynku pożyczkowym, na czym finalnie ucierpią konsumenci. Ministerstwo Sprawiedliwości nie proponuje absolutnie żadnej alternatywy dla pozabankowego finansowania. Opowiadając o chęci pomocy osobom tonącym w długach, urzędnicy faktycznie wyciągają do nich rękę. Z tym, że zamiast podać statystycznemu dłużnikowi pomocną dłoń - nowe przepisy przytrzymają mu głowę pod wodą.

Fragment oświadczenia majątkowego Marcina Józefa Warchoła. Kredyty na łączną kwotę ponad 900 tysięcy złotych. Niechęć do instytucji pożyczkowych - zrozumiała.

Brak zrozumienia dla osób wykluczonych finansowych nie dziwi u przedstawiciela kasty politycznej, który stoi w uprzywilejowanej pozycji na rynku pożyczkowym. Minister Warchoł z, sięgając po 25 500 zł pożyczki sejmowej. Różnica między ministrem Warchołem a szarym obywatelem polega na tym, że oprocentowanie pożyczki z Sejmu to 4%, a rzeczywista roczna stopa oprocentowania zobowiązania zaciąganego w takiej samej kwocie i na taki sam okres przez statystycznego Kowalskiego wyniesie średnio 24%, a zatem sześciokrotnie więcej.

Minister Warchoł mówiąc o "prezencie" dla lichwiarzy zrobionym przez poprzednią władzę, zdaje się zupełnie ignorować fakt, że forsując ustawę w obecnym kształcie, sam może "zrobić prezent" różnej maści wyzyskiwaczom, przedstawicielom szarej strefy, a nawet zorganizowanym grupom przestępczym - odcinając miliony Polaków od legalnego źródła finansowania.

Dr hab. Iwona Przychocka chce cywilizować rynek pożyczkowy

Z lektury artykułu opublikowanego przez Infor wynika, że część środowiska naukowego ochoczo przyklaskuje prawnemu zamordyzmowi. Weźmy na tapet wypowiedzi dr hab. Iwony Przychockiej z Uczelni Techniczno-Handlowej im. Heleny Chodkowskiej. Pani profesor twierdzi, że ustawa "przyczyni się do ucywilizowania rynku pożyczkowego" - każdy, kto przez ostatnią dekadę był zawodowo związany z branża pożyczkową, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaką drogę przebył cały sektor. Gorączka złota wśród firm pożyczkowych pociągnęła za sobą wiele tragedii finansowych, ale nieprawidłowości nie zostały ukrócone przez silne państwo i mądre regulacje. Rynek pożyczkowy ucywilizował się dzięki oddolnym inicjatywom wiodących instytucji pożyczkowych; branżowe standardy zostały wypracowane w organiczny sposób, a nie narzucone odgórnie przez regulatorów.

Profesor Przychocka powtarza frazesy o tym, że korzystanie z pozabankowego finansowania to domena ludzi o niższym uposażeniu, którzy zaspokajają w ten sposób swoje podstawowe potrzeby, a następnie wpadają w spiralę zadłużenia. Ministerstwo Sprawiedliwości nie przedstawiło żadnych przekonujących dowodów na potwierdzenie takiej tezy. Badania przeprowadzane przez niezależne podmioty, takie jak Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego, również nie potwierdzają teorii o tym, jakoby sektor pożyczkowy żerował na najuboższych.

Zarzuty formułowane przez dr hab. Przychocką są demagogiczne i nie znajdują oparcia w faktach. Nieuprawnione wydaje się zwłaszcza przytoczone poniżej stwierdzenie.

"Gdyby firmy pożyczkowe działały zgodnie z prawem i nie omijały go, żeby zarabiać na klientach zdecydowanie więcej, niż przewidują przepisy, to nie trzeba byłoby wprowadzać kolejnych zmian."

Stwierdzenie, że firmy pożyczkowe nie działają zgodnie z prawem i zarabiają więcej, niż dopuszczają to regulacje prawne jest z gruntu fałszywym uogólnieniem. Dowodzą tego statystyki. Według danych Rzecznika Finansowego, na 3 mln umów zawartych przez instytucje pożyczkowe, zgłoszono... 1000 skarg. Odsetek zgłoszonych nieprawidłowości wynosi zatem 0,03%. Tezy głoszone przez prof. Przychocką godzą w reputację branży pożyczkowej.

Zatrważający jest również entuzjazm, z jakim - nomen omen -ekonomistka przyklaskuje bezprecedensowej próbie ograniczania swobody działalności gospodarczej. Poglądy głoszone przez prof. Przychocką stoją w sprzeczności z zasadami wolnorynkowej gospodarki. Ponownie mamy do czynienia z protekcjonalnym traktowaniem osób wykluczonych finansowo. Najwidoczniej w oczach intelektualnych elit pożyczkobiorcy są niezdolni do samodzielnego podejmowania decyzji, dlatego należy pozwolić opresyjnemu państwu decydować za nich.

Kolejny "ekspert" - radca prawny Marta Janowicz-Stradomska z listy ostrzeżeń KNF

Autor artykułu opublikowanego przez Infor zwraca uwagę na marginalną skalę zjawiska lichwy; co najmniej dwukrotnie podkreśla, że co roku do sądów trafiają zaledwie 3 lub 4 akty oskarżenia związane z lichwą. To przykład dziennikarskiej rzetelności, która - niestety - zostaje przyćmiona przez cytowanie ekspertów wątpliwej proweniencji. Czy radca prawny Marta Janowicz-Stradomska, której kancelaria widnieje na szczycie listy ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego jest odpowiednią osobą, by wypowiadać się na temat standardów etycznych branży pożyczkowej? To pytanie należy zadać autorowi tekstu opublikowanego przez Infor.

Certo Kancelaria Janowicz-Stradomska i Wspólnicy sp. k. (KRS: 399383) wraz z LoanMe sp. z o. o. (KRS: 544100) i Ulgaoddlugu.pl sp. z o.o. w likwidacji (KRS: 874075) figurują na liście ostrzeżeń KNF z uwagi na toczące się postępowanie w sprawie o czyn z art. 171 ust. 1 ustawy Prawo bankowe.

Marta Janowicz-Stradomska twierdzi, że nowa ustawa antylichwiarska zmniejszy ryzyko wpadnięcia w spiralę zadłużenia. Jednocześnie - według organizacji branżowych - program oddłużeniowy prowadzony przez jej kancelarię w wydatny sposób przyczynia się do wpędzania pożyczkobiorców w spiralę zadłużenia.

[Zobacz komunikat firmy Vivus w sprawie działalności kancelarii Certo]

Traktowanie pani Janowicz-Stradomskiej jako autorytetu w dziedzinie regulacji dotyczących branży pożyczkowej budzi uzasadnione wątpliwości także z uwagi na jej bliską współpracę z Walterem J. Leddą, który został skazany prawomocnym wyrokiem za prowadzenie działalności w podobnym modelu na terenie Stanów Zjednoczonych.

Abstrahując od oceny etycznej działań Janowicz-Stradomskiej, warto zwrócić uwagę na kuriozalny argument, przytaczany przez nią na poparcie rozwiązań proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Stwierdzenie, że rynek "miał czas się przyzwyczaić" do obniżonego limitu kosztów pozaodsetkowych świadczy o celowym ignorowaniu tymczasowości przepisów, które zostały uchwalone w krytycznym momencie walki z pandemią. Próba sankcjonowania rozwiązań, które w momencie wprowadzania miały ściśle prowizoryczny i temporalny charakter nie ma nic wspólnego z uczciwym stanowieniem prawa.

Podsumowanie

Niestabilne otoczenie prawne to największa bolączka polskiej gospodarki. Nowy Ład to nie wpadka. To naturalna konsekwencja pogardy państwa wobec obywateli i oderwania klasy politycznej od rzeczywistości. Projekt ustawy o przeciwdziałaniu wyzyskowi i lichwie wpisuje się w ten trend. Na miejscu ministra Warchoła czułbym się niekomfortowo ze świadomością, że wśród orędowników proponowanych przez niego regulacji znajduje się ekonomistka, która nie widzi nic złego w naruszaniu swobody prowadzenia działalności gospodarczej oraz radca prawny, której kancelaria figuruje na liście ostrzeżeń KNF.

KOMENTARZE:
Subscribe
Notify of
guest
0 Odpowiedzi
Inline Feedbacks
Wyświetl wszystkie komentarze
Midas24 © Wszelkie prawa zastrzeżone.
2022
crossmenulist