Wywiad udzielony przez prof. Szarfenberga lewicowemu portalowi trybuna.eu przeszedł niemalże bez echa. Nic dziwnego – stan polskiego dziennikarstwa ekonomicznego jest opłakany, etatowi eksperci powtarzają oklepane formułki i frazesy, nie podejmując nawet próby pogłębionej analizy zjawisk gospodarczych. Profesor Ryszard Szarfenberg jest jednym z nielicznych specjalistów ds. polityki społecznej, który zachowuje bezstronność i stawia trafne diagnozy. Przytoczone przez niego dane dotyczący prognozowanego wpływu programu Rodzina 500+ na poziom ubóstwa stanowią interesującą informację. Niestety, wnioski, które wyciągnął z nich Krzysztof Wołodźko są bezpardonową, aczkolwiek nieudolną próbą deprecjonowania znaczenia sektora pożyczkowego.
Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA i Bank Światowy prognozują wpływ 500+ na ubóstwo
Wspomniany we wstępie wywiad (Prof. Szarfenberg: 500+ wyciągnie z biedy 1,5 mln Polaków) stanowi interesującą lekturę; rozmówca indagowany przez dziennikarza podzielił się z czytelnikami ciekawymi spostrzeżeniami, dotyczącymi rządowego programu Rodzina 500+. Pozytywne efekty w postaci spadku liczby przypadków przemocy domowej, czy też ukrócenia przymusu pracy w kontekście kobiet, które wbrew feministycznemu światopoglądowi preferują pozostanie w domu, blakną w starciu z imponującymi statystykami:
Wpływ rządowego programu Rodzina 500+ na poziom ubóstwa
Dane zaprezentowane w postaci powyższego wykresu są bardzo budujące: Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) oraz analizy CenEA i Banku Światowego wskazują, że tzw. ubóstwo relatywne w Polsce zmniejszyło się z 6 mln osób do 4,5 mln osób, a w odniesieniu do dzieci, wskaźnik spadł z 1,6 mln do 0,7 mln. Tym samym rząd PiS może poszczycić się wyciągnięciem z biedy 900 tysięcy dzieci, co trzeba uznać za sukces i przykład realnego wpływu polityków na jakość życia współobywateli. Szacunki Banku Światowego dotyczące programu 500+ świadczą o tym, że liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie spadła o 1,1 mln, zmniejszając się z 2,9 mln do 1,8 mln. Dzieci dotkniętych przez skrajne ubóstwo ubyło o 591 tysięcy – i to nie dlatego, że zostały zabrane za zachodnią granicę przez sfrustrowanych rodziców. Liczba dzieci, których warunki bytowania należy określić jako skrajne ubóstwo, została zredukowana przez program 500+ z 772 tysięcy do 181 tysięcy.
Krzysztof Wołodźko: Polacy przestaną brać chwilówki przez program 500+
Wymowa artykułu jest jednoznacznie negatywna w odniesieniu do firm pożyczkowych, które zostały przedstawione jako pasożyty, żerujące na najuboższych fragmentach tkanki społecznej, czyli biednych rodzinach. Faktycznie: nieetyczne działania nieuczciwych podmiotów rzutują na reputację sektora pożyczkowego rozpatrywanego jako całość. Jednak obowiązkiem rzetelnego dziennikarza jest dokonanie rozróżnienia pomiędzy uczciwymi instytucjami finansowymi, a kombinatorami, którzy występują w każdej branży, włącznie z pożyczkową.
Stawianie w jednym szeregu nowoczesnych, internetowych pożyczkodawców ze zwyczajnymi lichwiarzami, którzy proponują zadłużonym bandyckie pożyczki pod zastaw nieruchomości, stanowi nadużycie. Szybka pożyczka przez internet to produkt finansowy, którego użyteczność dla klientów z sektora subprime jest bezdyskusyjna. Negowanie pożytku, który przynosi obecność uczciwych firm pożyczkowych w przestrzeni publicznej, dowodzi niezrozumienia mechanizmów rynkowych, a przede wszystkim – potrzeb konsumentów. Popyt na chwilówki nie bierze się z biedy. To bezpodstawne uogólnienie, które nie znajduje pokrycia w faktach i statystykach. Wystarczy przytoczyć statystyki (zobacz wpis Wonga opublikowała statystyki dotyczące przyznawalności i profil przeciętnego klienta), z których wynika, że krótkoterminowe zobowiązania zaciągają przede wszystkim mieszkańcy "bogatych" województw, podczas gdy najbiedniejsze rejony pozostają nieufne wobec tej formy finansowania. Statystyczny klient firm pożyczkowych to młody człowiek, który przyzwoicie zarabia i nie ma nikogo na utrzymaniu, a nie Matka Polka z piątką dzieci do wykarmienia.
Osobom pokroju pana Wołodźko najłatwiej wrzucić wszystkich konsumentów do jednego worka, opatrzonego napisem: "biedni ludzie, wykorzystywani przez lichwiarzy". Wystarczy zapoznać się z kuriozalnym artykułem, zatytułowanym "Precz z chwilówkami, precz z lichwiarzami" opublikowanym w portalu niezależna.pl – buńczuczne zawołanie z pewnością przysporzy redaktorowi sympatii ze strony ignorantów, którzy nie mają pojęcia o realiach rynku pożyczkowego. Problem polega na tym, że średniowieczne metody w rodzaju urządzania nagonki na "lichwiarzy" spowodują skutek odwrotny do zamierzonego. Konsumenci, którzy zostaną pozbawieni dostępu do alternatywnych źródeł finansowania, z pewnością będą wdzięczni panu Wołodźko i innym uczestnikom polowania na czarownice w sektorze finansowymi.
O wpływie programu Rodzina 500+ na kondycję sektora pożyczkowego wspominałem już w jednej z poprzednich analiz (zobacz wpis Polski rynek pożyczek pozabankowych w 2016 roku – pierwsze wnioski po zaostrzeniu regulacji prawnych) opracowanej na podstawie danych udostępnionych przez Związek Firm Pożyczkowych. Udzielenie wsparcia finansowego najuboższym przez państwo z pewnością uderzyło w instytucje pożyczkowe; przedstawiciele firm nie ukrywają, że spadek liczby zaciąganych zobowiązań zbiegł się w czasie z pierwszymi wypłatami 500+ przez urzędników. Jednak twierdzenie, że rządowy dopłaty na dzieci zachwieją równowagą w sektorze jest nieuzasadnione. Nieliczne podmioty pozabankowe odnotowały w analogicznym okresie wzrost popytu na krótkoterminowe zobowiązania, co ostatecznie falsyfikuje hipotezę, głoszącą, że konsumenci chwilówek to w większości wielodzietne rodziny.
Podsumowanie
Efekty programu Rodzina 500+ prognozowane przez Centrum Analiz Ekonomicznych i Bank Światowy, a także jego długofalowe, społeczne skutki zdiagnozowane przez prof. Szarfenberga są budujące, szczególnie w kontekście niwelowania poziomu ubóstwa. Projekt pierwotnie miał na celu poprawę wskaźników demograficznych, by ostatecznie przynieść rezultaty w postaci wyciągania rodzin z biedy oraz intensyfikacji wzrostu gospodarczego poprzez generowanie popytu na dobra konsumpcyjne i usługi. Wykorzystywanie tych statystyk do uderzania w firmy pożyczkowe przez Krzysztofa Wołodźko nie ma nic wspólnego z logicznym rozumowaniem. Wbrew pobożnym życzeniom troskliwych inaczej: zapotrzebowanie na chwilówki nie zniknie wraz z wprowadzaniem rządowego programu systemowego wsparcia rodzin. Zanim pan Wołodźko ponownie przystąpi do krytykowania krwiopijnych lichwiarzy, powinien uświadomić sobie, że pieniądze rozdawane w postaci programu 500+ to także lichwiarska pożyczka, która będzie zwracana z odsetkami przez dzieci, wnuki i prawnuki osób, które otrzymują obecnie dofinansowanie. Kto jest większym lichwiarzem – państwo, które wyciąga z kieszeni nienarodzonych obywateli dziesiątki miliardów złotych, czy firma pożyczkowa, która pożycza klientowi 1000 zł i żąda zwrotu 1250 zł? Odpowiedź nasuwa się sama.